niedziela, 26 stycznia 2014

3.

Tym razem coś ode mnie - coś zupełnie niezwiązanego z rekonstrukcją - rzecz na pierwszy rzut oka bardzo niepozorna, trzeba mi tylko uwierzyć na słowo, że tworzenie jej trwało znacznie, znacznie dłużej niż sam seans. 


I co mogę jeszcze napisać. 
To tak naprawdę pierwsza w miarę sensowna rzecz, która się rusza, a którą zrobiłam sama. Na pewno jedna z pierwszych. 
(Moje wyobrażenie o animacji uległo delikatnemu przekręceniu i już nigdy minuty animacji nie uznam za coś niewybaczalnie za krótkiego.)
Za muzykę się kłaniam, odbieranie jej z maila było niezwykłym, radosnym przeżyciem.
Pozdrawiam. 

niedziela, 19 stycznia 2014

2

Bycie odtwórcą niezmotoryzowanym wiąże się z takimi drobnymi przyjemnościami, jak częsty brak wpływu na godzinę odjazdu i przyjazdu, konieczność optymalizacji bagażu (który przez cały wyjazd będziemy nosić na własnych plecach; czy potrzebuje talerza i miski? gdzie dopakować kubek? a może nie brać kubka, może sama miska wystarczy? Co mogę założyć na siebie podczas podróży, a które elementy stroju spakować do plecaka? jak rozwiązać problem dwóch nakryć głowy? koc czy peleryna? spać na surducie? - i wiele innych podobnych pytań), a co najtrudniejsze - brak własnego, suchego bagażnika w stojącym niedaleko miejsca pokazów samochodzie, w którym można spokojnie zostawić współczesny bagaż czy nadprogramowe rzeczy. Tak często wyglądał nasz zeszły sezon, w którym jeżdżąc po pokazach na terytorium Polski zrobiliśmy grubo ponad 10 000 km. Pociągami, pksami, samochodami znajomych i autostopem. Nie jest to jakaś szczególna trauma (chociaż faktycznie nieco męczy), ale w końcu (przy dużej aprobacie Oli) postanowiłem zabrać się za zrobienie bardziej epokowego bagażu, który jeśli nie pasowałby stricte pod datowanie XVII - XIX, to przynajmniej nie raziłby czułych oczu kolegów rekonstruktorów widokiem podobnym, jak poniżej.

Lwówek Śląski, wykańczanie strojów przed pokazem, sromotny brak namiotu, bagażnika oraz epokowego bagażu!





A zatem... snapsack! Torba ze skóry bądź lnianego/bawełnianego płótna, noszona zazwyczaj na pasie przerzuconym poprzecznie przez klatkę piersiową. Gros o nim informacji w internecie, także po polsku, zrobić łatwo, szerokie datowanie i występowanie (nawet jeśli chodzi o regularne armie), zupełny brak standaryzacji.
Pozwolę sobie od razu polecić znakomity artykuł:
http://www.rajtarzy.pl/torba_-_snapsack.html
Ikonografia:

            




Wykonane przeze mnie wstępnie wyglądają tak. Uszyte są z grubego płótna impregnowanego od wody, ognia i morowej zarazy, ze skórzanym pasem nośnym. W planie jeszcze zamontowanie klamer, umożliwiających regulacje pasa, być może zorganizowanie dziurek lub tunelu, który wyznaczałby stałe miejsce 'zamknięcia'.
Snapsack na Baltic Sail 2014, fot. Tadeusz Kryszyłowicz

Snapsacki na podlodze oraz niewidoczna
32 centrymetrowa linijka. 

piątek, 17 stycznia 2014

1.

Z pomysłem założenia bloga nosiliśmy się z Olą już dłuższy czas. To chyba dobrze mieć jakieś miejsce, na którym można dzielić się swoją wytwórczością i twórczością, a tej mamy ostatnio całkiem sporo. Graficznie, muzycznie i rekonstrukcyjnie.


Zatem - kurtyna w górę! 

W służbie Jego Królewskiej Mości - niezależnie, którego aktualnie. : )